Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych w naszym serwisie, dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies. Czytaj więcej Polityka prywatności
Zacznijmy od pytania czy wodór faktycznie był wykorzystywany do zasilania silników Hindenburga? Otóż nie. O czarnym micie napędu wodorowego przesądziły jednak apokaliptyczne kadry płonącego sterowca. Tymczasem, wodór w sterowcu nie był wykorzystywany do napędzania silników lecz do zapewnienia siły nośnej. Śmigłami sterowca poruszały klasyczne silniki Diesla, a plany wykorzystania wodoru do napędu nie doczekały się realizacji. O tym jak bardzo ówczesna technologia różniła się od obecnej świadczy również to, że podczas manewru lądowania pilot wypuszczał wodór przez zawory w celu wyrównania kursu. Koniec sterowców pasażerskich był przesądzony na długo przed katastrofą, do której doszło w 1937 roku w Lakehurst, w stanie New Jersey. Dużo szybsze, tańsze w obsłudze i bezpieczniejsze samoloty rozpoczynały właśnie loty transpacyficzne.
Na szczęście dla kosmonautyki, inżynierowie rakietowi nie obawiali się stosowania wodoru jako paliwa. Jest on wykorzystywany w ciekłej postaci kriogenicznej od lat 50. XX, zarówno w silnikach rakietowych jak i w ogniwach paliwowych jako źródło energii elektrycznej. Silniki rakietowe zasilane są mieszanką kriogenicznego wodoru i płynnego tlenu. Jej spalanie jest dojrzałą technologią, z którą dopiero od niedawna w rakietach kosmicznych konkurują inne paliwa ciekłe. Prawdopodobnie największy na świecie zbiornik ciekłego wodoru (LH2) znajduje się w stacji lotów kosmicznych na Florydzie. Zbiornik o pojemności 3800 m3 umożliwia składowanie 245 ton wodoru.
Nic dziwnego, że branża lotnicza, która globalnie odpowiada za 2% emisji CO2, z zainteresowaniem zerka również w stronę technologii wodorowych. Ogniwa paliwowe mogą być stosunkowo łatwo wykorzystane jako dodatkowe źródło energii do zasilania urządzeń pokładowych, czy do poruszania samolotów podczas kołowania.
Zasilanie ogniwami paliwowymi zostało już przetestowane w awionetkach i małych samolotach demonstracyjnych. W kwietniu 2021 6-miejscowy HyFlyer firmy ZeroAvia został uszkodzony podczas awaryjnego lądowania. Na szczęście załoga i zbiornik z wodorem wyszły z incydentu bez szwanku. Jednocześnie ZeroAvia zadeklarowała kontynuację prac nad większymi samolotami do 20 i powyżej 50 miejsc. Już w 2024 roku planuje uruchomienie ‘wodorowego’ połączenia pasażerskiego na trasie Londyn – Roterdam.
Wodorem interesują się również najwięksi producenci samolotów. We wrześniu 2020 roku Airbus ogłosił, że jego pierwszy pasażerski samolot napędzany wodorem będzie gotowy w 2035 roku. Airbus zakłada w ramach swojego programu ZEROe, że samoloty napędzane będą silnikami odrzutowymi lub śmigłowymi spalającymi płynny wodór, natomiast ogniwa paliwowe będą produkowały prąd do zasilania układów pokładowych.
Tymczasem Universal Hydrogen, start-up z Los Angeles zebrał ostatnio 62 mln USD finansowania, które zamierza przeznaczyć na wdrożenie ogniw paliwowych w samolotach pasażerskich. W 2022 roku firma rozpocznie testowanie ogniw w 40-miejscowym odrzutowcu. W spółkę już zainwestowały m.in. Toyota, JetBlue i GE Aviation. Universal Hydrogen zamierza wprowadzić wodorowe ogniwa do lotnictwa w modelu „kawy Nespresso”, czyli sprzedawać ekspres (ogniwa) jak najtaniej, a następnie dostarczać kapsułki do końca cyklu życia produktu. Strategia firmy polega na tym, żeby zdjąć ryzyko wdrożenia nowej technologii z takich gigantów jak Airbus czy Boeing, przetestować ogniwa na jak największych samolotach, a następnie wdrożyć w najliczniejszej kategorii samolotów wąskokadłubowych. Cytowany przez Financial Times Paul Eremenko, CEO start-upu powiedział, że problem musi być rozwiązany w latach ’30, żeby umożliwić wymianę floty i osiągnięcie celów klimatycznych.
Prace badawczo-rozwojowe dotyczące wykorzystania wodoru uruchomiła również podkarpacka Dolina Lotnicza.
Europa nie pozwoli sobie na kopcące polskie kominy, a klient nie pozwoli sobie na kupowanie z fabryk, które zanieczyszczają środowisko. Dlatego jeśli jakaś fabryka – również w przemyśle lotniczym – nie dostosuje się do zielonych wymagań, to przestanie istnieć. […] Wodór to kierunek najbardziej obiecujący i tu chcemy zaistnieć jako polski przemysł lotniczy.
Marek Darecki, prezes zarządu Doliny Lotniczej w rozmowie z NewseriąBiorąc pod uwagę planowane inwestycje i otoczenie regulacyjne, czy tego chcemy czy nie, prędzej czy później jesteśmy zatem skazani na latanie z wodorem.
https://www.airships.net/hindenburg/disaster/
https://www.ft.com/content/1741c39d-b83a-440f-87f9-4340c110fda1
https://www.zeroavia.com/offairportlanding
https://biznes.newseria.pl/news/branza-lotnicza-chce,p1640457639