• Zastosowanie
  • Transport
  • Produkcja
  • Przesył magazynowanie
  • Doliny wodorowe
  • Wojna wymusza zmiany w polityce energetycznej wielu państw. Może to przyspieszyć rewolucję wodorową.

    Wojna na Ukrainie zatrzęsła sektorami gospodarki wielu europejskich państw. W tym sektorem energetycznym. Wyższe ceny paliw kopalnych, które w dużej części importowane są z Rosji, wymuszają zmiany w tym sektorze. Energetycznym wygranym w tej sytuacji z dużym prawdopodobieństwem może być wodór. Rozwiązania dotychczas zbyt kosztowne, mogą dzięki zmianom systemowym, wymuszonym obecną sytuacją, stać się wreszcie opłacalne.

    Agresja Rosji na Ukrainę wymusiła wiele zmian. Jedną z nich jest potrzeba zastąpienia w jakimś stopniu gazu i ropy innymi surowcami energetycznymi. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj wodór, którego potencjał dostrzega wiele światowych gospodarek.

    Byłoby szaleństwem, gdybyśmy teraz zaprzepaścili wszystkie wysiłki, które zmniejszają uzależnienie od paliw kopalnych

    podkreślał w jednej z wypowiedzi sam António Guterres, sekretarz generalny ONZ

    Jeśli chodzi o wodór, musimy zrobić wszystko, co możliwe, aby przyspieszyć

    mówił natomiast Stefan Kaufmann, urzędnik w niemieckim Federalnym Ministerstwie Edukacji i Badań

    W dobie zielonej energii wodór nie miał możliwości osiągnąć szczytu swoich możliwości. Sporo zmienia się, kiedy ten nośnik energii rozpatrywany jest nie tylko pod kątem ochrony środowiska, ale i polityki. Uniezależnienie się od źródeł energii z Rosji jest możliwe według Krajowej Izby Gospodarczej tylko przez rozwój technologii wodorowych. A to uniezależnienie się jest kwestią bezpieczeństwa

    m.in. Polski. Według analityków jest to też rynek perspektywiczny. Rynek samochodów napędzanych wodorem ma w ciągu najbliższych lat wzrosnąć czterdziestokrotnie według analityków Market Research Future, a przez najbliższe 30 lat jego wartość może osiągnąć 700 mld dolarów.

    Jak twierdzą eksperci, ropa jest całkowicie zastępowalna wodorem, który można produkować w różny sposób, biomasą, zwiększeniem udziału elektrolizy i węglem. Nie bez znaczenia jest też, że można przy okazji zmniejszyć zużycie gazu ziemnego. Producenci wodoru chcą jednak wykorzystywać odnawialne źródła energii, produkując tzw. zielony wodór, co daje szansę nie tylko na bezpieczeństwo energetyczne, ale i na zmniejszenie emisji dwutlenku węgla. Choć dziś przeważająca część wodoru, to tzw. wodór niebieski, lub szary. Produkowany głównie z gazu ziemnego, węgla i ropy naftowej, to ta tendencja ma się zmieniać na korzyść wodoru zielonego. To ważne, bo sama produkcja wodoru niebieskiego i szarego nie jest dla środowiska neutralna, choć sam wodór jest “czysty”. Wodór wytwarzany bez udziału paliw kopalnych to z dużym prawdopodobieństwem paliwo przyszłości. Wodór wytwarzany w procesie elektrolizy wody, czyli rozkładu na tlen i wodór przy użyciu energii elektrycznej, która pochodzi z odnawialnych źródeł energii.

    W rewolucję wodorową zaangażowały się już m.in. prawdziwe potęgi motoryzacyjne. Japońska Toyota zaczęła produkować drugi już wodorowy model udanej Mirai. W ślady Toyoty idą też Subaru i prawdopodobnie Honda, która jednak na razie wstrzymała się z tą ideą.

    auto 3

    Przychylnie w kierunku koncepcji aut wodorowych patrzy też południowokoreański Hyundai, z bardzo dobrze ocenianym modelem Nexo. Auta wodorowe są jak na razie spotykane dość rzadko. Przyczyna jest prozaiczna. Stacji tankowania wodorem jest nadal w Europie niewiele w porównaniu z tradycyjnymi, a w Polsce nie ma ich w ogóle. To jednak ma się zmienić, bo pierwsze stacje tankowania wodorem w Polsce mają pojawić się już w tym roku. Orlen pierwsze stacje wybuduje w Poznaniu i Katowicach oraz mobilną, we Włocławku, Lotos otworzy takie stacje w Gdańsku i Warszawie, natomiast ZE PAK w Koninie i w Warszawie. Tylko za sprawą PKN Orlen do 2030 r. powstanie 57 placówek w Polsce, 26 na Słowacji i 28 w Czechach.

    U naszych zachodnich sąsiadów zarówno sieć stacji tankowania wodorem, jak i tym samym ilość aut napędzanych tym paliwem jest znacznie większa. Także w Niemczech napędzana wodorem komunikacja publiczna jest coraz bardziej popularna. Poza tego typu autobusami (Frankfurt nad Menem do 2030 r. planuje całą swoją flotę zamienić na elektryczną, a ½ z 340 autobusów kursujących w godzinach szczytu ma być napędzana wodorem). Wodorowa rewolucja w transporcie publicznym w Niemczech dotyczy także kolei. Od blisko 4 lat w Dolnej Saksonii kursują pierwsze pociągi zasilane wodorem. Za Dolną Saksonią podąża także Hesja, która zamówiła 27 sztuk tego rodzaju pociągów. Francuski Alstom, który coraz śmielej stawia na pociągi wodorowe, i proponuje tego typu rozwiązania dla Francji, Niemiec i Włoch, także w Polsce za sprawą współpracy z PKN Orlen zaistnieje na polskim rynku kolejowym.

    Plany wykorzystania energii wodorowej sięgają także nieco wyżej i to dosłownie, bo francuski Airbus do 2030 r. chce wyprodukować pierwszy samolot zasilany wodorem. Wyraźnie zainteresowane wodorem są także koncerny Panasonic i niemiecki gigant, Bosch.

    Niemiecka polityka energetyczna wyraźnie zmierza w kierunku wodoru. To tym bardziej ważne, że Berlin jest obecnie największym w Europie importerem gazu ziemnego z Rosji. Plan jest jednak śmiały. Do 2035 Niemcy chcą zrezygnować z paliw kopalnych w energetyce. Ostatnie wstrząsy na arenie międzynarodowej tylko przyspieszyły marsz w kierunku wodoru, ze wskazaniem na wodór zielony. Wspomniany wcześniej Bosch, chce w Niemczech zainwestować olbrzymie środki w komponenty do elektrolizerów, niezbędne w produkcji zielonego wodoru.

    Niemcy pracują także nad zamianą terminali gazu ziemnego na huby wodorowe. W zaawansowanych planach są też niemieckie terminale morskie do transportu wodoru lub metanu wytwarzanego z wodoru, które to mają być transportowane z ZEA czy z odległej Australii. Jako największa europejska gospodarka, Niemcy mogą stanowić drogowskaz dla pozostałych krajów, a coraz wyraźniej spoglądają właśnie w kierunku wodoru.

    Partnerem dla Europy w dziedzinie wodoru może być Bliski Wschód. Wśród pretendentów do miana największego producenta zielonego wodoru aspiruje m.in. kojarzona obecnie z wydobycia ropy Arabia Saudyjska. W tym śmiałym planie mają wesprzeć ją Air Products & Chemicals Inc z USA. Wodór ma być wytwarzany przy energii ze słońca i wiatru i transportowany w postaci amoniaku. Europa wydaje się dla Saudyjczyków w ostatnim czasie jeszcze lepszym rynkiem zbytu, bo poza potrzebą uniezależnienia się od dostaw paliw kopalnych z Rosji, jest też kontynentem, który w dużym stopniu stawia na energię ze źródeł odnawialnych.

    Źródło: autokult

    Redakcja